Archiwa blogu

Xpel Fusion – amerykańska powłoka!

Powłoki ceramiczne na dobre zagościły na naszym rynku i raczej nie zanosi się aby mogło coś je wyprzeć.
Wszyscy dobrze znamy zalety powłok, ale dopiero w komplecie z foliami ochronnymi (potocznie zwanymi PPF), tworzą kompletną zbroje dla naszych samochodów.
O samą folie również należałoby zadbać, a woski/sealanty hydrofobowością mogą odbiegać od powłok.
Problemem jest również dobranie odpowiedniej powłoki do folii tak, aby jej twardość nie zablokowała właściwości samoregenerujących, a hydrofobowość nie powodowała nadmiernych water spotów.

Xpel podjął się rozwiązania tego problemu tworząc powłokę ceramiczną Xpel Fusion, która jest dedykowana do folii ochronnych, zmiany koloru i bezpośrednio na lakier samochodu.
Sprawdza się również na foliach i lakierach matowych.
Wszystko to daje nam szerokie spektrum działania- i to jest to, co zaczyna mi się w niej podobać!

Powłokę dostajemy w bardzo estetycznym pudełku, które zawiera informacje jak o nią dbać, skład chemiczny, 50ml powłoki, aplikator i 2 szmatki suede.
Sama aplikacja jest naprawdę prosta i przyjemna. Śmiało mogę się pokusić o stwierdzenie, że Fusion należy do grona powłok przyjaznych dla użytkowników.
Tym razem zamiast pisać, postanowiłem nagrać jak to wygląda:

Prawda, że to proste? 🙂
Z czasem jak ktoś się wprawi, śmiało można aplikować na całe elementy.

No dobra, aplikacja przyjemna, ale czy my zobaczymy na własne oczy tą przjemność?
Zdecydowanie tak!
Na początek krycie drobnych rysek:

A czy przyciemnia lakier? Zdecydowanie tak:

Czy daje szklistość? Zdecydowanie tak!:


Hmm wszystko wygląda fajnie, no to czas na lanie wody ale takie dosłowne:

Największą zaletą dla mnie jest to, że wszystkie wyżej pokazane efekty osiągamy aplikując tylko 1 warstwę powłoki. Nie potrzebujemy żadnych top coatów, base coatów, a efekty są naprawdę bardzo ciekawe.
Powłoka daje fajną śliskość, którą później również czuć przy myciu, bo rękawica gładko sunie po lakierze.

Podoba mi się pomysł na powłokę tych panów z USA.
Producent podaje trwałość do 3 lat. Obserwuje ją na kilku samochodach i po pół roku wciąż ma się świetnie, a mycie jej co jakiś czas mocniejszą chemią nie przeszkadza jej zanadto.

Autor: Marcin Błaszczyk

 

Folie kleić każdy może?

Folie ochronne, potocznie zwane PPF (Paint Protection Film), stają się coraz popularniejsze.
Użytkownicy dostrzegają ich świetne właściwości ochronne, a co za tym idzie, rośnie liczba firm, które chcą oferować tego rodzaju usługi.
Więcej o folii Xpel Ultimate już kiedyś pisałem na blogu więc zapraszam do lektury klik

Dzięki uprzejmości DATEXA, miałem okazje uczestniczyć w 3 dniowym szkoleniu instalacji folli ochronnych XPEL.

Czwartek 10:00 zaczynamy!
Na początek spora dawka teorii czyli prawie dwie godziny wykładów w wykonaniu trenera Pawła.
Trochę historii, ciekawostek i najważniejszych rzeczy jak chociażby proporcje stosowanych środków czy czasy wiązania kleju. Pewne informacje są mniej, a inne bardziej ciekawe, ale zdecydowanie warto posłuchać!

Po przerwie i śniadaniu, czas przejść do praktyki.

Fantomy rozstawione i gotowe do wielogodzinnych treningów.
Do nauki służyły nam BMW serii 3, VW New Beetle, Porsche Panamera, maska MINI i zderzak Porsche 911.
Szeroki wachlarz aut, różne kształty, różne rodzaje zderzaków (klejone z 1 lub nawet kilku kawałków, z czujnikami i bez), no i najważniejsze, dwa istotne kolory czyli biały na którym widać wszystkie nieczystości jakie mogą dostać się pod folie i czarny, na którym widać wszystkie niedoskonałości jakie pozostawimy przy nieuważnej aplikacji.

Narzędzie potrzebne do aplikacji przygotowane i pierwsze zadanie uzupełnienie płynów i odpowiednie dobranie proporcji.

Na początek Paweł pokazuje jak samemu położyć tzw. bikini maski.
Najważniejsze rzeczy to:
– przygotowanie elementu do aplikacji folii,
– zadbanie o odpowiednią wilgotność, temperaturę i czystość otoczenia,
– odpowiednie rozłożenie folii na elemencie.
No a dalej to już rakla w dłoń i jedziemy!

Każdy z uczestników kilka razy nakleił bikini maski, trener czujnie chodzi, pomaga, odpowiada na wszystkie pytania, pokazuje jak wyjść z sytuacji bez wyjścia. Cały czas z uśmiechem i luzem uczymy się kleić.
Na koniec dnia podsumowanie efektów i zasłużony odpoczynek.

Piątek 9:30
Od razu startujemy od klejenia. Tym razem przechodzimy do zderzaków, gdzie folia pokazuje swoje pazurki.
Dlaczego? Więcej punktów, w których musimy ją dobrze ułożyć, więcej miejsc gdzie musimy ją odpowiednio naciągnąć.
Zderzaki z powodu licznych wycięć i wnęk, często składają się z kilku elementów folii, co w pewnym stopniu pomaga bo mniej folii naraz mamy do nałożenia, ale za to musimy zadbać o estetyczne połączenie kawałków aby były odpowiednio blisko i równo.
Kolejnym etapem jest klejenie całej maski, temat bardziej zaawansowany gdyż każdy błąd może sporo kosztować, ponieważ używamy naprawdę dużo folii.
Po intensywnych ćwiczeniach, czas dać odpocząć plecom i kolanom (naprawdę nie jest to taka lekka praca), jemy śniadanie i przechodzimy do zapoznania się z programem i sprzętem do wycinania folii. Trzeba przyznać, że baza XPEL jest naprawdę obszerna, daje to dużą przewagę nad konkurencją, ponieważ wycięty element to nie tylko łatwiejsza i szybsza aplikacja ale także zmniejszamy ryzyko uszkodzenia lakieru przy docinaniu folii.
Każdy uczestnik wycina jakiś element, który może kleić na egzaminie.
Znów wracamy do klejenia. Każdy ma już swój punkt odniesienia i wie nad czym musi pracować, a co już opanował.

Sobota 9:00
Dostajemy Audi A3, na którym każdy po kolei ćwiczy małe elementy czyli reflektory przednie, lusterka, wnękę bagażnika i zadanie, które spodobało mi się najbardziej czyli projektowanie i wyklejanie własnych wykrojników np. progi wewnętrzne.
Czas na trochę teorii, gdzie przychodzi czas na sprawy marketingowe, zamówienia, rabaty i zakupy.
Dużo potrzebnej i istotnej wiedzy, gdzie dowiadujemy się między innymi jak i gdzie sprzedać nasze usługi.
Na koniec jest egzamin teoretyczny i praktyczny, każdy jest oceniany indywidualnie i przy pozytywnym wyniku otrzymujemy certyfikat ukończonego kursu.

Podsumowując, świetne warunki do pracy, trener z naprawdę dużym doświadczeniem, luźną atmosferę i wsparcie na każdym etapie współpracy.

Diament zapachy – ekskluzywny zapach za rozsądną cenę?

Użytkowników samochodów dzielimy na tych co lubią zapach auta i na tych, którzy preferują osobiście wybierać woń, która będzie im towarzyszyła podczas podróży. No i jest jeszcze część samochodów, w których po prostu pachnie skórą specyficzną dla konkretnej marki, inaczej w Porsche, Bentleyu czy Ferrari, tam stosowanie jakichkolwiek zapachów jest mocno dyskusyjną sprawą i sam osobiście nigdy bym tego nie zrobił.

Dziś skupimy się na grupie ludzi, którzy lubią wybrać swój zapach samochodu!

Jakiś czas temu odezwał się do przedstawiciel Diament zapachy z propozycją przetestowania kilku produktów.
Wcześniej marka, kompletnie mi nieznana, lecz nauczony doświadczeniem, że nie jeden czarny koń czeka jeszcze na swoje odkrycie, zabrałem się za testowanie.

Na początek wybrałem zawieszkę o nazwie Eros.
Istotne informacje na początek, zapach testowałem w listopadzie, temperatury na dworze wahały się od 0 do 12*C, auto garażowane w 10-15*C.
Eros został otwarty 1.11 i następnego dnia stwierdziłem, że zbyt mało folii zdjąłem gdyż zapach nie był zbyt mocno wyczuwalny, zatem zwiększamy na jakieś 30% odkrycia.
Po kolejnej nocy, wsiadam do auta i czuje wyraźne uderzenie przyjemnego zapachu męskich perfum ale z takich bardziej pieprznych. Odczucia zapachu są kwestią indywidualną i ciężko jest przekazać co się czuje, zatem pozostaje Wam wybrać się do jakiegoś sklepu i sprawdzić.
8.11 po otwarciu auta słabiej czuć zapach, zatem zdejmujemy folię niżej na jakieś 40-50%.
20.11 sytuacja się powtarza, tym razem usunąłem folię całkowicie z racji wygody i wyglądu.
Zapach po otwarciu auta utrzymywał się do końca miesiąca.
Szczerze, za 9zł na miesiąc, jest nieźle, wiadomo pojawią się głosy, że California Scent puszka o zapachu wiśni, utrzyma się 2-3 miesiące i kosztuje 16zł, ale Diament zapachy mają zupełnie inną linie zapachową i to może być klucz do sukcesu, ponieważ osobiście nie spotkałem się wcześniej z takimi zapachami.

Kolejny na próbę wziąłem mały spray o nazwie Gusto.
Psiknąłem ok 1-2sekundy na każdy dywanik. Zapach był wyczuwalny przez 2 dni. Jeżeli ktoś lubi psiknąć również polecam. Woń Gusto kojarzy się z czymś słodkim, owocowym, ciężko określić.

Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczony, bo w tych pieniądzach jest to produkt wart przetestowania.
Co prawda pora roku nie jest zbyt trafna na testowanie trwałości zapachów, ale czemu by nie zacząć przygotowań do sezonu!

Autor: Marcin Błaszczyk

RRC Cosmetics – nowy zawodnik na detailingowej scenie cz.3

Ostatnia część i ostatni trzej zawodnicy.

RRC Cosmetics Wheels Gel

„Unikatowa żelowa struktura gwarantuje że preparat nie spływa, dzięki temu dłużej pozostaje na feldze przedłużając czas działania. Rozpuszcza cząstki metaliczne, pozostałości pyłu z klocków, smołę. Preparat zabarwia się na czerwono w połączeniu z brudem. Skutecznie czyści felgi nie reagując z polerowanym aluminium.”

Felgi niemyte 3tygodnie, auto kręci się głównie po mieście (proszę nie zwracać uwagę na stan felg i auta):

Aplikując produkt, praktycznie od razu zaczyna krwawić:

Po kilku minutach:

Bez pędzlowania samo ciśnienie z myjki:

Dla porównania druga strona Tuga (zielona, w opakowaniu zastępczym od rotona)

Po zamianie miejsc, żaden nie miał co poprawiać po drugim.

Cena:
100ml – 9,99 zł
500ml – 34,99 zł
5000ml – 159,99 zł

Zapach bezpośrednio z butelki jak w przypadku deironizerów dość nieprzyjemny, a przy aplikacji dość neutralny.
Nie jest źle w porównaniu np. do IronX. Reaguje zdecydowanie szybciej od Tugi, ale za to szybciej zasycha, w ostatecznym rozrachunku przy tej samej sile domywania to remis.

 

RRC Cosmetics Tire Dressing

„Nabłyszcza i przyciemnia. Skuteczna ochrona przed promieniami UV, zabrudzeniami oraz wodą podczas jednej aplikacji. Intensywny i bezzapachowy.”

Opona wielosezonowa Hankook 13/14r


Opona letnia Goodyear 11r

Cena:
100ml – 16,99 zł
500ml – 54,99 zł
5000ml – 344,99 zł

Kiedy zobaczyłem kolor dressingu, myślę, że identyczny jak Endurance. Otwieram butelkę i tutaj zaskoczenie, kompletny brak zapachu. Konsystencja żelowa taka sama jak megs. Efekt jaki daje to połysk podobny do wcześniej wspomnianego dressingu lecz na oponie jest mniej kleisty. Opona wygląda dobrze.
Trwałość umiarkowana, warunki są różne i pogoda również, więc ciężko stwierdzić jednoznacznie.

 

RRC Cosmetics Qucik Detailer

„Syntetyczny detailer do nadania połysku powierzchniom lakierowanym. Skutecznie usuwa kurz i pozostałośći osadów po wodzie. Nadaje się do osuszania karoserii po myciu. Pozostawia lśniącą powierzchnię, nie wymaga uporczywego docierania.”

Czy QD przyciemnia i kryje niedoskonałości?

Czy poprawia kropelkowanie? (lewa strona po myciu, prawa po myciu + QD)

Czy radzi sobie z water spotami?

Na innym aucie w całości:

Cena:
100ml – 11,99 zł
500ml – 44,99 zł
5000ml – 189,99 zł

Ten właśnie produkt jest dla mnie petardą całej serii!
Dotychczas łatwość pracy wyznaczył Funky Witch Botox, dopóki nie użyłem RRC. Aplikacja równie bajeczna czyli jedna fibra psikamy, docieramy drugą strona i gotowe. QD dodaje głębi, kryje niedoskonałości, poprawia kropelki. Auto wygląda świetnie po aplikacji. Jedynie kwestią dyskusyjną może być zapach, ponieważ pachnie jakby męskimi perfumami i to tak intensywnie, że aplikując czujemy go, mikrofibra dopóki nie zostanie wyprana też pachnie, a ręce po trzymaniu fibry również pachną.

 

Podsumowując, dla mnie każdy producent w swojej ofercie ma jakieś produkty lepsze i gorsze.
W tym przypadku dla mnie te produkty są porostu dobre, a QD jest świetny.
Każdy produkt spełnia swoje zadanie. Kwestia czasu działania, efektywności, zapachu jest indywidualna, więc każdy musi spróbować aby stwierdzić czy są to produkty dla niego. Sprawa jest o tyle łatwa, że producent zadbał o pojemności 100ml, więc nie trzeba ponosić dużych kosztów.
Dziękuje RRC Costemics za udostępnię produktów.

Autor: Marcin Błaszczyk

Bo czasem zdjęcia to za mało…

Są takie auta, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się po prostu starym Porsche?
Tak, ale gdy przyjrzymy im się bliżej, zaczynamy dostrzegać drobne szczegóły, które mówią: Hej, ta 911 jest jakaś inna!
Gdy usłyszałem, że będziemy mieć 993 z wlotami Turbo S na błotnikach celowo nie szukałem zdjęć w internecie.
Opierając się o doświadczenia z aktualnymi modelami Turbo/Turbo S, i wiedząc jak wyglądają wloty, próbowałem sobie to zobrazować.
Fantazja lat 90-tych mnie nie zawiodła, tak są to zupełnie inne wloty, ale sam fakt zrobienia w błotniku dziur w tamtych czasach i możliwości kupienia zwykłej Carrery z takim pakietem to coś wspaniałego!
Oczywiście nie można pominąć ogromnego spoilera z tyłu. Nie ma już grubej gumowej obwódki jak w 964, za to jest kawał lakierowanej powierzchni, który nie trzeszczy, jest twarda, konkretna i zbita.
Chwilę się rozpisałem, ale nie mogłem się powstrzymać.
A teraz podziwiajcie efekt wspólnej pracy z Green Wheels i z Motoriznation

Odpalajcie telewizory, włączajcie audio!

 

Autor: Marcin Błaszczyk

 

Porsche bez pieszczenia czyli Track Day Poznań!

bez-tytulu
Tym razem nie będzie relacji z dopieszczania każdego detalu Porsche, a wręcz odwrotnie!
Chociaż samo Porsche wystąpi w roli głównej ale jako dawca emocji na torze w Poznaniu.

Tym samym dla tych co już byli chciałbym dać powód do ponownej wizyty, a tym co nie byli zachęcić, przygotowałem dla Was rabat – 100 zł na przejazdy w samochodach Porsche, które udostępnia Carrera Cars Team
Aby skorzystać, trzeba podać hasło „Detailing z pasją” i zmieścić się w czasie do 23.10.2016.


Będzie to mój debiut na torze i na Track Day Poznań 9.10.2016, więc emocji na pewno nie zabraknie!

kupon

Fireball – czy ogniste kule rozpalą rynek?

Nowa marka kosmetyków pojawiła się już jakiś czas temu na naszym rynku.
Bacznie obserwuje jej poczynania, a jednocześnie co jakiś czas próbuje kolejny jej produkt.
Przy pierwszy spojrzeniu na asortyment ma się wrażenie, że mamy do czynienia z marką już znaną na naszym rynku.
Faktycznie niektóre produkty są zbliżone, kolorem, pomysłem i zastosowaniem.
Lecz niektóre są zupełnie czymś innym i zbliżamy się tutaj do meritum mojego dzisiejszego postu, a mianowicie do powłok ceramicznych Fireball.
Teraz część z Was może zrobić duże oczy ale jak to powłok? Przecież nie ma w sprzedaży żadnych powłok.
I tutaj zaczyna się część, która najbardziej mi się podoba, na produktach do sprzedaży dla klientów indywidualnych jest ładna naklejka/hologram DETAILER, natomiast na produktach dla studiów jest EXPERT.
Taka polityka i zamysł, czyli jasny podział, a dzięki temu każdy dostaje produkt z którym nie będzie miał problemów.
Dotychczas testowałem 4 powłoki od Fireball i wszystkie one mają jedną wspólną cechę, a mianowicie prostota aplikacji. Oczywiście znam powłoki, które aplikuje i ściąga się jeszcze łatwiej i przyjemniej, ale są z innej ligi czytaj mniejsza twardość, krótsza trwałość.
Pozwolę sobie jeszcze wtrącić jak nazywają się wszystkie dostępne powłoki, w kolejności od najlepszej (oczywiście po za powłoką do felg):
1. Fireball Dok Do
2. Fireball Butterfly
3. Fireball Devil’s Blood
4. Fireball Aegis
I powłoka do felg Fireball Talon
Ciekawie brzmiące nazwy za nami, zatem czas na jakieś konkrety!
Dostając Fireball Dok Do, w głowie miałem tylko jeden pomysł.
Trzeba go zestawić z moim liderem czyli Gtechniq Crystal Serum.
Na hale wjechało piękne włoskie coupe, wiec czas na walkę!
Maska dostała 2razy szybki cutting, aby przy okazji móc obserwować ochronę przed drobnymi zarysowaniami.
Następnie odtłuszczenie Gtechniq Panel Wipe
dsc_0275

Zbliżenie na zawodników:
dsc_0276

dsc_0277

Tutaj pojawią się pewnie pierwsze pytania, czy Dok Do nie ma w zestawie powłoki hydrofobowej?
Na ten moment jest, ale tylko do jasnych kolorów, a do ciemnych ponoć już jest na końcowym etapie produkcji.
Plus dla panów z Korei, że słuchają, widzą i nie wstydzą się gdy jest problem z jakimś produktem.
dsc_0279

Czy powłoki kryją niedoskonałości? Tak!
Która lepiej? Na moje oko, delikatną przewagę ma Dok Do.
dsc_0278
Pamiętacie po której stronie jest nałożone Dok Do?
Na mnie patrzeć na zdjęciu nie musicie 🙂
Celowo z odwróconym halogenem, ponieważ, w takim świetle doskonale wychodzi przewaga w przyciemnianiu i nadawaniu głębi przez Fireball.
Wygrana jest ewidentna.
dsc_0282

Jak zachowują się powłoki z kontakcie z wodą?
Tak jak stoimy przed autem po lewej Dok Do, po prawej Gtechniq Crystal Serum + EXO (strona kierowcy)

Werdykt?
Prostota aplikacji – Dok Do
Przyciemnienie – Dok Do
Czas aplikacji – remis
Odpychanie wody – Crystal Serum + EXO, lecz jak dojdzie powłoka hydrofobowa z Fireball to może być remis
Krycie niedoskonałości – niewielka przewaga Dok Do
Ogólne wrażenia wizualne  – Dok Do

Czyżby nowy faworyt? Czas pokaże, na ten moment jestem miło zaskoczony.
Dodatkowo bardzo podoba mi się podejście właściciela marki Fireball, który cierpliwie słucha i realnie podchodzi do swoich możliwości.

Autor: Marcin Błaszczyk

Ferrari Testarossa – przygoda z legendą

Chciałbym podzielić się z Wami, kolejny świetnym projektem, który powstał w kooperacji z Green Wheels i Cat Red Colour Change.
Większość z Nas widziała chociaż raz film Miami Vice. Biała Testarossa robiła wrażenie wtedy, a teraz chyba robi jeszcze większe. Jest to kolejny klasyk, którym mieliśmy okazję zająć się kompleksowo. Ferrari pochodzi z Japonii, dzięki czemu zachowało się w takim stanie i było świetną bazą do osiągnięcie ideału.

Zakres prac wykonanych w Green Wheels:
– dokładne wieloetapowe mycie,
– usunięcie drobinek smoły, lotnej rdzy, soków z drzew,
– czyszczenie wszystkich detali, wnęk drzwiowych, kratek, wlotów etc.,
– czyszczenie i impregnacja nadkoli,
– czyszczenie i impregnacja komory silnika,
– wieloetapowa korekta lakieru,
– zabezpieczenie lakieru kompozytem ceramicznym,
– zabezpieczenie elementów plastikowych, metalowych, lamp dedykowanymi powłokami,
– dogłębne oczyszczenie i zabezpieczenie szyb powłoką hydrofobową,
– czyszczenie, polerowanie i zabezpieczenie powłokami ceramicznymi, rotoru i rantu felg,
– renowacja elementów skórzanych wnętrza auta,
– czyszczenie i impregnacja foteli i pozostałych elementów skórzanych,
– pranie i impregnacja elementów materiałowych wnętrza.
– i wiele innych rzeczy

Zakres prac wykonanych w Cat Red Colour Change:
– zabezpieczenie folią ochronną XPEL Ultimate:
zderzak przedni, nielakierowana dokładka zderzaka, maska, lampy, błotniki przednie, lusterka, słupki przednie, przestrzeń błotników tylnych za kołami.

Uważnie oglądając zdjęcia przed i po, możecie dostrzec, że właściciel również dorzucił parę wysmakowanych detali, które dodały charakteru.
Tak „odnowiony” i zabezpieczony klasyk jest gotowy przetrwać bezproblemowo kolejne naście lat!
Niektórzy mieli okazje zobaczyć na żywo Testarossę na Gran Turismo Polonia, więc czas pokazać pełną metamorfozę!

Auto przed zabiegami:
13892059_1068413016578429_541297576970862688_n

W trakcie:
13920775_1068420239911040_2536204029660574763_n 13886437_1068418766577854_4663962135808498888_n

Gotowe dzieło:
13935105_1068426213243776_4185337037725842646_n 13939296_1068423739910690_1415172867870138621_n 13882077_1068421313244266_4439597489420359904_n 13900258_1068421339910930_272296371714368715_n

Pełna relacja: https://www.facebook.com/Green-Wheels-Kosmetyka-Samochodowa-132018896884517/photos/?tab=album&album_id=1068407703245627

Gran Turismo Polonia 2016

Gran Turismo Polonia, piękne i szybkie samochody, setki zużytych opon, tysiące litrów zużytej benzyny. To tylko namiastka atmosfery panującej przez 3 dni przy ulicy Wyścigowej. Tym razem miałem okazję brać czynny udział w tym wydarzeniu. Na wspólnym stoisku razem z DATEXA i Green Wheels czekała na Was Ferrari Testarossa z 1991 r., która przeszła kompletny detailing, wraz z zabezpieczeniem folią ochronną, a także oklejony Harley Davidson Iron.
Cieszył mnie niezmiernie fakt, że chociaż część aut przeszła jakąś namiastkę detailingu, że zaczęto zwracać uwagę na kwestię estetyczną. Aczkolwiek nadal sporo aut wyglądało po prostu słabo w stosunku do swojej wartości materialnej. Hologramy, kurz drogowy, „pomazane szyby”, pył po polerowaniu w szczelinach, to tylko przykład, że jeszcze długa droga przed niektórymi wystawcami.
A sama impreza? Przy tak dużym wydarzeniu, pierwszy dzień często ma odrobinę problemów z organizacją, ale ostatecznie wszystko się dotarło następnego dnia. Podobało mi się, że impreza została otwarta dla ludzi, że wyszedł z tego taki piknik. Typowy ojciec rodziny mógł zabrać swoją gromadkę na wycieczkę, a sam dodatkowo miał okazję pooglądać i posłuchać ryku najdroższych samochodów świata.
Duży plus za food trucki, które osobiście bardzo lubię, dlatego wstawię tutaj małą prywatę- burgery od Food Patrol wygrywają!

Czas na mała relację zdjęciową:

Tekst i zdjęcia:
Marcin Błaszczyk

Polytop odrobił lekcje z pastami polerskimi!?

Jest trochę produktów w marce Polytop, które bardzo lubię, a i są takie, które mniej bo z innych marek odpowiadają mi bardziej. W taki właśnie sposób od lat buduje swój arsenał, że nie opieram się o jedną wybraną markę, tylko „przebieram” między produktami.

Z pastami Polytop’a jakoś nigdy się nie dogadywał, bo coś mi w nich brakowało, no po za Polymer S, który jest dla mnie takim „wielozadaniowcem”.
diamantcut
Jakiś czas temu otrzymałem próbki, a też na półkach sklepowych już zagościł, zupełnie nowy system polerski.
Wiem i z czego bardzo się cieszy, że Polytop Polska miał swój udział przy tworzeniu past, dzięki czemu, jak to ująłem w temacie Polytop odrobił lekcje.

Przejdźmy do rzeczy!

Polytop Diamant 5000 Super Cut

diamant5000
Pasta polerska, nie zawiera silikonu. Duża ilość środka ściernego w paście powoduje, że przeznaczona jest do polerowania mocno zniszczonych lakierów samochodowych. Dedykowana do polerowania na twardej gąbce polerskiej lub futrze polerskim.

Stopień ścieralności 10/10

Cena: 184 zł/ 1 litr

Jest tłusta i można spokojnie popracować maszyną. Ma w sobie drobinki, których nie ma np. w FG400, ale za to są drobniejsze niż ten „piach” w Megsie #101.
I od razu możemy przejść do jej mocy, jest dosłownie czymś pomiędzy FG400, a #101.
Bardzo polubiłem tą pastę, bo nie pyli i nie robi takiego bałaganu jak #101.
Na niektórych lakierach wolę przejechać dwa razy Polytopem i mieć świetnie wykończoną powierzchnie niż raz #101.
Tak wiem, że pojawią się tacy, który zaczną wywód o wykończeniu z wodą #101 itp, ale z Polytopem jest po prostu łatwiej, a dzięki tłustości jest też wydajniejsza od Megs’a.
Wada? No niestety gdy trafimy na twardy, mocno zmęczony lakier, to brakuje mocy i #101 ze swoim „piaskiem” wygrywa.

Polytop Diamant 7000 Medium Cut
diamant7000
Pasta polerska, nie zawiera silikonu. Pasta przeznaczona do średnio zniszczonych lakierów samochodowych. Dedykowana do użycia po paście Polytop Diamant 5000 Super Cut. Usuwa mniejsze ryski oraz wypracowuje lakier po użyciu mocniejszej pasty. Dedykowana do polerowania na średnio twardej gąbce polerskiej.

Stopień ścieralności 8/10

Cena: 166 zł/ 1 litr

Pasta, która jest jeszcze bardziej tłusta niż 5000, pozwala na naprawdę długą pracę, a wydajność stoi na wysokim poziomie.
Bardzo przyjemna pasta do średnio zniszczonych lakierów, które wymagają „lekkiego podcięcia”. Łatwo się ściera. Ma w sobie drobinki, delikatniejsze niż 5000, ale nadal są. Bardzo ładnie wykańcza lakier.

Polytop Diamant 9000 Fine Cut

diamant9000
Pasta polerska, nie zawiera silikonu. Pasta wykończeniowa, pasta bardzo dobrze wykańcza lakier po użyciu mocniejszych past. Dedykowana do użycia na średnio twardych gąbkach polerskich. Bardzo ładnie wydobywa oryginalny kolor lakieru.

Stopień ścieralności 5/10

Cena: 160 zł/ 1 litr

Ciekawostką jest, że i ta, najdelikatniejsza pasta, znów ma w sobie drobinki, które czuć gdy rozcieramy pastę między palcami.
Tłusta, bardzo wydajna, łatwo się ściera. Na odpowiedniej gąbce, można nią zrobić ładnego one-step’a.

Od informacji, że Polytop pracuje nad zupełnie nowymi pastami, do otrzymania ich, bardzo mocno się zastanawiałem, co im z tego wyjdzie. I wiecie co?
Wyszły im naprawdę dobre produkty!
Ok, jak to miałem okazje usłyszeć pasty do miziania, ale na rynku nie ma tylko super twardych lakierów.
Dla mnie pasta 5000 jest takim „must have” w arsenale, bo nie wyobrażam już sobie bez niej robić korekty.
Wszystkie pasty praktycznie nie wypełniają, wiadomo każda coś tam delikatnie wypełni, ale po wymyciu, nie ma dramatu i rozpaczy.

                                                                                                                                                                                                         Autor:
                                                                                                                                                                                    Marcin Błaszczyk