Author Archives: fireman66

Xpel Fusion – amerykańska powłoka!

Powłoki ceramiczne na dobre zagościły na naszym rynku i raczej nie zanosi się aby mogło coś je wyprzeć.
Wszyscy dobrze znamy zalety powłok, ale dopiero w komplecie z foliami ochronnymi (potocznie zwanymi PPF), tworzą kompletną zbroje dla naszych samochodów.
O samą folie również należałoby zadbać, a woski/sealanty hydrofobowością mogą odbiegać od powłok.
Problemem jest również dobranie odpowiedniej powłoki do folii tak, aby jej twardość nie zablokowała właściwości samoregenerujących, a hydrofobowość nie powodowała nadmiernych water spotów.

Xpel podjął się rozwiązania tego problemu tworząc powłokę ceramiczną Xpel Fusion, która jest dedykowana do folii ochronnych, zmiany koloru i bezpośrednio na lakier samochodu.
Sprawdza się również na foliach i lakierach matowych.
Wszystko to daje nam szerokie spektrum działania- i to jest to, co zaczyna mi się w niej podobać!

Powłokę dostajemy w bardzo estetycznym pudełku, które zawiera informacje jak o nią dbać, skład chemiczny, 50ml powłoki, aplikator i 2 szmatki suede.
Sama aplikacja jest naprawdę prosta i przyjemna. Śmiało mogę się pokusić o stwierdzenie, że Fusion należy do grona powłok przyjaznych dla użytkowników.
Tym razem zamiast pisać, postanowiłem nagrać jak to wygląda:

Prawda, że to proste? 🙂
Z czasem jak ktoś się wprawi, śmiało można aplikować na całe elementy.

No dobra, aplikacja przyjemna, ale czy my zobaczymy na własne oczy tą przjemność?
Zdecydowanie tak!
Na początek krycie drobnych rysek:

A czy przyciemnia lakier? Zdecydowanie tak:

Czy daje szklistość? Zdecydowanie tak!:


Hmm wszystko wygląda fajnie, no to czas na lanie wody ale takie dosłowne:

Największą zaletą dla mnie jest to, że wszystkie wyżej pokazane efekty osiągamy aplikując tylko 1 warstwę powłoki. Nie potrzebujemy żadnych top coatów, base coatów, a efekty są naprawdę bardzo ciekawe.
Powłoka daje fajną śliskość, którą później również czuć przy myciu, bo rękawica gładko sunie po lakierze.

Podoba mi się pomysł na powłokę tych panów z USA.
Producent podaje trwałość do 3 lat. Obserwuje ją na kilku samochodach i po pół roku wciąż ma się świetnie, a mycie jej co jakiś czas mocniejszą chemią nie przeszkadza jej zanadto.

Autor: Marcin Błaszczyk

 

Folie kleić każdy może?

Folie ochronne, potocznie zwane PPF (Paint Protection Film), stają się coraz popularniejsze.
Użytkownicy dostrzegają ich świetne właściwości ochronne, a co za tym idzie, rośnie liczba firm, które chcą oferować tego rodzaju usługi.
Więcej o folii Xpel Ultimate już kiedyś pisałem na blogu więc zapraszam do lektury klik

Dzięki uprzejmości DATEXA, miałem okazje uczestniczyć w 3 dniowym szkoleniu instalacji folli ochronnych XPEL.

Czwartek 10:00 zaczynamy!
Na początek spora dawka teorii czyli prawie dwie godziny wykładów w wykonaniu trenera Pawła.
Trochę historii, ciekawostek i najważniejszych rzeczy jak chociażby proporcje stosowanych środków czy czasy wiązania kleju. Pewne informacje są mniej, a inne bardziej ciekawe, ale zdecydowanie warto posłuchać!

Po przerwie i śniadaniu, czas przejść do praktyki.

Fantomy rozstawione i gotowe do wielogodzinnych treningów.
Do nauki służyły nam BMW serii 3, VW New Beetle, Porsche Panamera, maska MINI i zderzak Porsche 911.
Szeroki wachlarz aut, różne kształty, różne rodzaje zderzaków (klejone z 1 lub nawet kilku kawałków, z czujnikami i bez), no i najważniejsze, dwa istotne kolory czyli biały na którym widać wszystkie nieczystości jakie mogą dostać się pod folie i czarny, na którym widać wszystkie niedoskonałości jakie pozostawimy przy nieuważnej aplikacji.

Narzędzie potrzebne do aplikacji przygotowane i pierwsze zadanie uzupełnienie płynów i odpowiednie dobranie proporcji.

Na początek Paweł pokazuje jak samemu położyć tzw. bikini maski.
Najważniejsze rzeczy to:
– przygotowanie elementu do aplikacji folii,
– zadbanie o odpowiednią wilgotność, temperaturę i czystość otoczenia,
– odpowiednie rozłożenie folii na elemencie.
No a dalej to już rakla w dłoń i jedziemy!

Każdy z uczestników kilka razy nakleił bikini maski, trener czujnie chodzi, pomaga, odpowiada na wszystkie pytania, pokazuje jak wyjść z sytuacji bez wyjścia. Cały czas z uśmiechem i luzem uczymy się kleić.
Na koniec dnia podsumowanie efektów i zasłużony odpoczynek.

Piątek 9:30
Od razu startujemy od klejenia. Tym razem przechodzimy do zderzaków, gdzie folia pokazuje swoje pazurki.
Dlaczego? Więcej punktów, w których musimy ją dobrze ułożyć, więcej miejsc gdzie musimy ją odpowiednio naciągnąć.
Zderzaki z powodu licznych wycięć i wnęk, często składają się z kilku elementów folii, co w pewnym stopniu pomaga bo mniej folii naraz mamy do nałożenia, ale za to musimy zadbać o estetyczne połączenie kawałków aby były odpowiednio blisko i równo.
Kolejnym etapem jest klejenie całej maski, temat bardziej zaawansowany gdyż każdy błąd może sporo kosztować, ponieważ używamy naprawdę dużo folii.
Po intensywnych ćwiczeniach, czas dać odpocząć plecom i kolanom (naprawdę nie jest to taka lekka praca), jemy śniadanie i przechodzimy do zapoznania się z programem i sprzętem do wycinania folii. Trzeba przyznać, że baza XPEL jest naprawdę obszerna, daje to dużą przewagę nad konkurencją, ponieważ wycięty element to nie tylko łatwiejsza i szybsza aplikacja ale także zmniejszamy ryzyko uszkodzenia lakieru przy docinaniu folii.
Każdy uczestnik wycina jakiś element, który może kleić na egzaminie.
Znów wracamy do klejenia. Każdy ma już swój punkt odniesienia i wie nad czym musi pracować, a co już opanował.

Sobota 9:00
Dostajemy Audi A3, na którym każdy po kolei ćwiczy małe elementy czyli reflektory przednie, lusterka, wnękę bagażnika i zadanie, które spodobało mi się najbardziej czyli projektowanie i wyklejanie własnych wykrojników np. progi wewnętrzne.
Czas na trochę teorii, gdzie przychodzi czas na sprawy marketingowe, zamówienia, rabaty i zakupy.
Dużo potrzebnej i istotnej wiedzy, gdzie dowiadujemy się między innymi jak i gdzie sprzedać nasze usługi.
Na koniec jest egzamin teoretyczny i praktyczny, każdy jest oceniany indywidualnie i przy pozytywnym wyniku otrzymujemy certyfikat ukończonego kursu.

Podsumowując, świetne warunki do pracy, trener z naprawdę dużym doświadczeniem, luźną atmosferę i wsparcie na każdym etapie współpracy.

Diament zapachy – ekskluzywny zapach za rozsądną cenę?

Użytkowników samochodów dzielimy na tych co lubią zapach auta i na tych, którzy preferują osobiście wybierać woń, która będzie im towarzyszyła podczas podróży. No i jest jeszcze część samochodów, w których po prostu pachnie skórą specyficzną dla konkretnej marki, inaczej w Porsche, Bentleyu czy Ferrari, tam stosowanie jakichkolwiek zapachów jest mocno dyskusyjną sprawą i sam osobiście nigdy bym tego nie zrobił.

Dziś skupimy się na grupie ludzi, którzy lubią wybrać swój zapach samochodu!

Jakiś czas temu odezwał się do przedstawiciel Diament zapachy z propozycją przetestowania kilku produktów.
Wcześniej marka, kompletnie mi nieznana, lecz nauczony doświadczeniem, że nie jeden czarny koń czeka jeszcze na swoje odkrycie, zabrałem się za testowanie.

Na początek wybrałem zawieszkę o nazwie Eros.
Istotne informacje na początek, zapach testowałem w listopadzie, temperatury na dworze wahały się od 0 do 12*C, auto garażowane w 10-15*C.
Eros został otwarty 1.11 i następnego dnia stwierdziłem, że zbyt mało folii zdjąłem gdyż zapach nie był zbyt mocno wyczuwalny, zatem zwiększamy na jakieś 30% odkrycia.
Po kolejnej nocy, wsiadam do auta i czuje wyraźne uderzenie przyjemnego zapachu męskich perfum ale z takich bardziej pieprznych. Odczucia zapachu są kwestią indywidualną i ciężko jest przekazać co się czuje, zatem pozostaje Wam wybrać się do jakiegoś sklepu i sprawdzić.
8.11 po otwarciu auta słabiej czuć zapach, zatem zdejmujemy folię niżej na jakieś 40-50%.
20.11 sytuacja się powtarza, tym razem usunąłem folię całkowicie z racji wygody i wyglądu.
Zapach po otwarciu auta utrzymywał się do końca miesiąca.
Szczerze, za 9zł na miesiąc, jest nieźle, wiadomo pojawią się głosy, że California Scent puszka o zapachu wiśni, utrzyma się 2-3 miesiące i kosztuje 16zł, ale Diament zapachy mają zupełnie inną linie zapachową i to może być klucz do sukcesu, ponieważ osobiście nie spotkałem się wcześniej z takimi zapachami.

Kolejny na próbę wziąłem mały spray o nazwie Gusto.
Psiknąłem ok 1-2sekundy na każdy dywanik. Zapach był wyczuwalny przez 2 dni. Jeżeli ktoś lubi psiknąć również polecam. Woń Gusto kojarzy się z czymś słodkim, owocowym, ciężko określić.

Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczony, bo w tych pieniądzach jest to produkt wart przetestowania.
Co prawda pora roku nie jest zbyt trafna na testowanie trwałości zapachów, ale czemu by nie zacząć przygotowań do sezonu!

Autor: Marcin Błaszczyk

RRC Cosmetics – nowy zawodnik na detailingowej scenie cz.3

Ostatnia część i ostatni trzej zawodnicy.

RRC Cosmetics Wheels Gel

„Unikatowa żelowa struktura gwarantuje że preparat nie spływa, dzięki temu dłużej pozostaje na feldze przedłużając czas działania. Rozpuszcza cząstki metaliczne, pozostałości pyłu z klocków, smołę. Preparat zabarwia się na czerwono w połączeniu z brudem. Skutecznie czyści felgi nie reagując z polerowanym aluminium.”

Felgi niemyte 3tygodnie, auto kręci się głównie po mieście (proszę nie zwracać uwagę na stan felg i auta):

Aplikując produkt, praktycznie od razu zaczyna krwawić:

Po kilku minutach:

Bez pędzlowania samo ciśnienie z myjki:

Dla porównania druga strona Tuga (zielona, w opakowaniu zastępczym od rotona)

Po zamianie miejsc, żaden nie miał co poprawiać po drugim.

Cena:
100ml – 9,99 zł
500ml – 34,99 zł
5000ml – 159,99 zł

Zapach bezpośrednio z butelki jak w przypadku deironizerów dość nieprzyjemny, a przy aplikacji dość neutralny.
Nie jest źle w porównaniu np. do IronX. Reaguje zdecydowanie szybciej od Tugi, ale za to szybciej zasycha, w ostatecznym rozrachunku przy tej samej sile domywania to remis.

 

RRC Cosmetics Tire Dressing

„Nabłyszcza i przyciemnia. Skuteczna ochrona przed promieniami UV, zabrudzeniami oraz wodą podczas jednej aplikacji. Intensywny i bezzapachowy.”

Opona wielosezonowa Hankook 13/14r


Opona letnia Goodyear 11r

Cena:
100ml – 16,99 zł
500ml – 54,99 zł
5000ml – 344,99 zł

Kiedy zobaczyłem kolor dressingu, myślę, że identyczny jak Endurance. Otwieram butelkę i tutaj zaskoczenie, kompletny brak zapachu. Konsystencja żelowa taka sama jak megs. Efekt jaki daje to połysk podobny do wcześniej wspomnianego dressingu lecz na oponie jest mniej kleisty. Opona wygląda dobrze.
Trwałość umiarkowana, warunki są różne i pogoda również, więc ciężko stwierdzić jednoznacznie.

 

RRC Cosmetics Qucik Detailer

„Syntetyczny detailer do nadania połysku powierzchniom lakierowanym. Skutecznie usuwa kurz i pozostałośći osadów po wodzie. Nadaje się do osuszania karoserii po myciu. Pozostawia lśniącą powierzchnię, nie wymaga uporczywego docierania.”

Czy QD przyciemnia i kryje niedoskonałości?

Czy poprawia kropelkowanie? (lewa strona po myciu, prawa po myciu + QD)

Czy radzi sobie z water spotami?

Na innym aucie w całości:

Cena:
100ml – 11,99 zł
500ml – 44,99 zł
5000ml – 189,99 zł

Ten właśnie produkt jest dla mnie petardą całej serii!
Dotychczas łatwość pracy wyznaczył Funky Witch Botox, dopóki nie użyłem RRC. Aplikacja równie bajeczna czyli jedna fibra psikamy, docieramy drugą strona i gotowe. QD dodaje głębi, kryje niedoskonałości, poprawia kropelki. Auto wygląda świetnie po aplikacji. Jedynie kwestią dyskusyjną może być zapach, ponieważ pachnie jakby męskimi perfumami i to tak intensywnie, że aplikując czujemy go, mikrofibra dopóki nie zostanie wyprana też pachnie, a ręce po trzymaniu fibry również pachną.

 

Podsumowując, dla mnie każdy producent w swojej ofercie ma jakieś produkty lepsze i gorsze.
W tym przypadku dla mnie te produkty są porostu dobre, a QD jest świetny.
Każdy produkt spełnia swoje zadanie. Kwestia czasu działania, efektywności, zapachu jest indywidualna, więc każdy musi spróbować aby stwierdzić czy są to produkty dla niego. Sprawa jest o tyle łatwa, że producent zadbał o pojemności 100ml, więc nie trzeba ponosić dużych kosztów.
Dziękuje RRC Costemics za udostępnię produktów.

Autor: Marcin Błaszczyk

RRC Cosmetics – nowy zawodnik na detailingowej scenie – cz.2

Kolejne produkty, kolejne zdjęcia, kolejne testy!

RRC Cosmetics Aktywna Piana

„Wysoce skoncentrowana piana aktywna o neutralnym PH, Posiada wysokie właściwośći pieniące. Szybko zmiękcza i luzuje brud. Pozostaje obojętna dla wosków, nie narusza powłok ceramicznych. Stosujemy jako prewash. Przed myciem właściwym.”

Średnio gęsta czerwona ciecz:

Stan przed:

Pianujemy 1:10 pianownica + Lavor Superwash 160:

Po kilku minutach:

Dla porównania Shiny Garage Fruit Snow Foam 1:10

Domywanie RRC (nie oceniamy stanu lakieru, auto typowo do testów):

Shiny Garage

Typowa piana z neutralnym pH. Nie narusza wosków. Domywanie na podobnym poziomie jak konkurencja. Pachnie wiśniami jak szampon Duragloss’a. Zapach przy aplikacji czują wszyscy z okolicy.

Cena:
100ml – 8,99 zł
500ml – 29,99 zł
5000ml – 119,99 zł

RRC Cosmetics Szampon

„Wysoce wydajny szampon do zastosowania profesjonalnego. Dzięki neutralnemu PH nie wpływa na lakier, elementy chromowane i polerowane. Dobrze się pieni i nadaje poślizg mytej powierzchni utrudniając rysowanie. Przyjemny i delikatny zapach dedykowanego produktu do mycia karoserii.”

Niebieska bardzo gęsta ciecz:

Napełniamy wiadro:

Piana jak się patrzy!

Musicie mi uwierzyć, że piany na aucie jest więcej, po prostu mokre ręce utrudniły fotografowanie:

Słodki miły zapach, który towarzyszy podczas całego mycia. Szampon daje bardzo dobry poślizg, bardzo dobrze się pieni. Spłukiwanie nie sprawia problemów, nie pozostawia żadnego filmu.
Nie narusza wosku. Naprawdę bardzo fajny  szampon!

Cena:
100ml – 8,99 zł
500ml – 29,99 zł
5000ml – 119,99 zł

Ostatni test już w piątek!
Na koniec zostawiłem sobie kosmetyk, który wywarł na mnie największe wrażenie!

RRC Cosmetics – nowy zawodnik na detailingowej scenie cz.1

RRC Cosmetics to specjalnie wyselekcjonowane preparaty dobrane pod względem jakości. Produkty RRC charakteryzują się wysoką wydajnością oraz wyselekcjonowaną gamą zapachową, dzięki czemu praca z naszymi produktami stanie się o wiele łatwiejsza i przyjemniejsza. Linia produktów powstała na podstawie wieloletniego doświadczenia w branży detailingowej oraz zamiłowania do motoryzacji.”

Dostałem próbki całej gamy produktów aby przetestować i podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami.
Z racji sporej ilości zdjęć, postanowiłem podzielić wpis na 3 części, które będę dodawał co 2 dni.

Czas przejść do testowania!

Opakowanie! To  pierwszy element, który zwrócił moją uwagę. Bardzo ładne, czytelne i estetyczne. Posiadają ciekawą szatę graficzną. Zmieściła się również pełna instrukcja, dane kontaktowe i opis produktu.

RRC Cosmetics APC

„Skoncentrowany preparat do czyszczenia zarówno elementów wewnętrznych jak i zewnętrznych tj. Vinyli, Plastikowych wykończeń oraz tapicerki. Odtłuszcza powierzchnie, penetruje zabrudzenia i separuje je od powierzchni oczyszczonej np. plastiku.”

Deska wydaje się czysta!

Błąd, zdecydowanie brudna.

Opona przed, w trakcie i po:

Stosowałem rozcieńczenie 1:4, celowo najmocniejsze żeby sprawdzić czy można coś popsuć.
Plastiki w środku wyczyścił bardzo dobrze, zostawił powierzchnie czystą, matową ale niewysuszoną jak w przypadku mocnych środków czyszczących np. na myjniach
Opona raz przeszczotkowana na szybko, nie jest super doczyszczona ale usunięty został pomarańczowy nalot.

APC ma kolor żółty, pachnie cytrusami ale nie tak intensywnie jak np.  Gtechniq W5.
Podobnie jak Gtechniq, nie pieni się zbyt mocno. Łatwo się ściera, nie pozostawia żadnego filmu.
Generalnie kolejne dobre APC na rynku.

Cena:
100ml – 8,99 zł
500ml – 24,99 zł
5000ml – 94,99 zł

RRC Cosmetics Interior Dressing Mat

„Dedykowany produkt slużący do pielęgnacji kokpitu, wewnętrznych plastików oraz gumowych elementów. Skutecznie chroni przed promieniowaniem UV i zabezpiecza przed nadmierną utratą koloru. Kosmetyk nie pozostawia smug. Ma delikany i wręcz ujmujący zapach. Aplikacja produktu skutecznie zmniejsza przyczepność brudu.”

Cena:
100ml – 9,99 zł
500ml – 34,99 zł
5000ml – 129,99 zł

RRC Cosmetics Interior Dressing Połysk

„Dedykowany produkt służący do pielęgnacji kokpitu, wewnętrznych plastików oraz gumowych elementów. Skutecznie chroni dzięki zastosowaniu filtrów UV i zabezpiecza przed nadmierną utratą koloru. Ma delikatny i wręcz ujmujący zapach. Aplikacja produktu skutecznie zmniejsza przyczepność brudu. Kosmetyk nie pozostawia smug.”

Cena:
100ml – 10,99 zł
500ml – 39,99 zł
5000ml – 139,99 zł

Do konkurencji i punktu odniesienia zaprosiłem Unique Hestia.
Zawodnicy gotowi! (RRC połysk po lewej, na środku Unique Hestia i po prawej RRC mat)

Gotowi? Czas odkleić taśmę. (aplikator mikrofibrowy, bez przecierania fibrą)

Przyjrzyjmy się bliżej (lewa Hestia, prawa RRC Mat):

Lewa RRC połysk, prawa Hestia:

Przejdźmy na plastiki boczka drzwi (przez przypadek Mat posmarował mi się dość grubo):

Inny boczek (lewa RRC połysk, środek Hestia, prawa Mat):

Wnioski?
Bardzo ciekawe podejście producenta, czyli posiadanie obu rodzajów wykończenia, tak aby każdy mógł dobrać pod siebie pożądany efekt.
RRC Połysk ma kolor i konsystencje wręcz identyczną jak Poorbooy’s Natural Look i w sumie efekt po nim jest również podobny. Zapach bardzo przyjemny słodki i rześki jednocześnie. Trochę gumy balonowej i trochę różowych gum orbit.
RRC Mat, jest wodnistą cieczą o białym kolorze. Zdecydowanie nada się atomizer. Pachnie delikatnie jakby jogurtem o smaku brzoskwiniowym. Przez przypadek wyszło, że smarując go na bogato można bardziej satynowy wygląd, a oszczędnie bardzo delikatne przyciemnienie.

Jeden producent dwa różne produkty i dwa różne efekty na plastikach, można? Zdecydowanie tak!

Kolejny wpis z dalszym ciągiem testów już w środę!

Bo czasem zdjęcia to za mało…

Są takie auta, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się po prostu starym Porsche?
Tak, ale gdy przyjrzymy im się bliżej, zaczynamy dostrzegać drobne szczegóły, które mówią: Hej, ta 911 jest jakaś inna!
Gdy usłyszałem, że będziemy mieć 993 z wlotami Turbo S na błotnikach celowo nie szukałem zdjęć w internecie.
Opierając się o doświadczenia z aktualnymi modelami Turbo/Turbo S, i wiedząc jak wyglądają wloty, próbowałem sobie to zobrazować.
Fantazja lat 90-tych mnie nie zawiodła, tak są to zupełnie inne wloty, ale sam fakt zrobienia w błotniku dziur w tamtych czasach i możliwości kupienia zwykłej Carrery z takim pakietem to coś wspaniałego!
Oczywiście nie można pominąć ogromnego spoilera z tyłu. Nie ma już grubej gumowej obwódki jak w 964, za to jest kawał lakierowanej powierzchni, który nie trzeszczy, jest twarda, konkretna i zbita.
Chwilę się rozpisałem, ale nie mogłem się powstrzymać.
A teraz podziwiajcie efekt wspólnej pracy z Green Wheels i z Motoriznation

Odpalajcie telewizory, włączajcie audio!

 

Autor: Marcin Błaszczyk

 

Track Day Tor Poznań – za kierownicą!

tor_duzy
Zdjęcie z http://www.aw.poznan.pl/tor/images/tor_duzy.jpg
Dostając maila z zaproszeniem na Track Day Poznań, myślałem, że to żart, że ktoś się pomylił, albo wysyła jakiś spam, lecz gdy przyszedł kolejny okazał się być prawdą. I tak po wymianie kilku wiadomości, padła data 9.10, na którą przyszło mi czekać sporo czasu.
Milion myśli w głowie jak to będzie, bo różnymi autami miałem okazje jeździć i tymi co mają 570KM i tymi co 24KM, lecz nigdy żadnym autem nie jeździłem po torze.
Możliwość obcowania z coraz mocniejszymi autami, odpalanie ich, słuchanie jak wkręcają się na obroty to coś co mnie kręci. Doszukiwanie różnić w brzmieniu doładowanej widlastej ósemki z Bawarii, a wolnossącej z Włoch. Słuchanie zamykania drzwi, chodzeniach mechanizmów, dotykania skóry na fotelach. Właśnie tak lubię podziwiać motoryzację!
Tym razem przyszło mi poznać motoryzacje od innej strony, tej mniej delikatnej i nierzadko brutalnej.
Niedzielny poranek obudził mnie deszczem klepiącym w parapet i od razu lampka w głowie, no to nie będzie łatwo jak na pierwszy raz.
W biurze zawodów po wypełnieniu „papierologi” otrzymałem tzw. „pakiet startowy” czyli wszystkie potrzebne naklejki, identyfikator i rozpiskę jazd poszczególnych grup. Mimo, że nie zamierzałem jeździć swoim autem, fajnie dostać takie gadżety, które zawsze mogą ozdobić garaż.
Punkt 8:00 zaczęła się odprawa, instruktorzy opowiedzieli o samym torze, o zachowaniu na nim, o tzw. opłatach dodatkowych za niestosowanie się do regulaminu, a także wyjaśnili jaka flaga co oznacza.
Kolejnym etapem był przejazd na sektory. Dostałem kluczyki, kask i padło jedź za nami!
Mój drugi raz w aucie z klatką, czytaj chwilę musiałem się pomęczyć aby znaleźć sposób na wsiadanie, a jeszcze dłuższą chwile zajęło mi szybkie zapinanie czteropunktowych pasów.
A w co wsiadłem?
35f376c153d188e8c047afe6c5388a75
http://www.carreracarsteam.pl/temp/gallery/35f376c153d188e8c047afe6c5388a75.jpg

Wolnossące 2.0 o szalonej mocy 143KM i 186Nm, a w środku mające tylko klatkę, dwa kubły i deskę rozdzielczą.
Na poszczególnych sektorach było po 5-6 aut plus instruktor, który jechał jako pierwszy i pokazywał optymalny tor jazdy. Przy okazji można zapoznać się z autem, bo to dopiero mój drugi raz za kółkiem koreańskiego hatchback’a.
Przy temperaturze 10*C i mokrym, a miejscami bardzo mokrym torze, trakcji zbyt dużo nie było, nawet przy takiej mocy. Cały czas trzeba się było pilnować.
Po przyjeździe na każdy sektor, instruktor najpierw opowiadał jak jechać, gdzie hamować, który zakręt poświęcić aby zyskać w następnym.
Zdecydowanie polecam przyjechać rano i odbyć szkolenie na sektorach, bo można się wiele dowiedzieć, a przy okazji sprawdzić chociaż trochę auto, jak będzie się zachowywało. No i w moim przypadku, te „przejażdżki” dały mi niesamowitą frajdę. Jedziesz kilka metrów za instruktorem i starasz się jak najdokładniej odwzorować jego tor jazdy. Przy okazji możesz poszukać pierwszych granic przyczepności.

Wybiła godzina 9:30 i wszyscy grzecznie opuścili tor, aby zacząć przygotowania do wyjazdu pierwszej grupy już na pełne kółka.
Trafiłem do grupy niebieskiej i o 10:15 była moja kolej. Pełen ekscytacji czekałem w pit lane aż KIA wróci z jazd.
Już ją widzę, jak wjeżdża, więc naciągnąłem kask i wsiadam, chwila na zapięcie pasów, wymiana paru zdań z instruktorem no i ruszam, zbliżam się do wjazdu na tor i? Obsługa mnie zatrzymuje.
Zdziwiony nie wiem o co chodzi, a okazało się, że jakieś BMW zbyt grubo wyjechało na swoje pierwsze kółko i trzeba było je ściągnąć lawetą, a tor posprzątać, czyli minimum 10-15min, a każda grupa jeździ 15min!
Efekt? Czekam do 11:35 na kolejny przejazd mojej grupy.
Pozostało zajrzeć do track day’owego caffe. Gorąca herbata zdecydowanie się przydała bo pogoda nie rozpieszczała.
W między czasie przeszedł krótki ale intensywny deszcz, myślę no super, oby tak dalej.
Przyszła moja kolej, zapięty w pasach, fotel ustawiony i mogę jechać. Tym razem obsługa nie zatrzymała i mijam linie ograniczenia prędkości tym samym wciskając prawy pedał do podłogi, ale nie na długo bo już zaraz pierwszy zakręt.
Na torze było bardzo mokro, miejscami stały kałuże, więc o jakiejkolwiek super czasówce można było zapomnieć.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że będąc w aucie i na drodze, której nie znam, kompletnie nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, gdzie zacząć hamować, na szczęście na prawym był instruktor, który doradzał i korygował moje poczynania. Pierwsze kółko przejechałem trochę niepewnie, ciągłe szukanie optymalnego toru jazdy, gdzie trzeba przy okazji było unikać linii czy tarki bo mokre były zdradzieckie.
Na drugim kółku w jednym dość ostrym zakręcie za krótko hamowałem i w połowie zakrętu mnie obróciło, na szczęście zostałem na torze. Jak się można domyślić, trzecie kółko jechałem już bardziej zachowawczo.
Po powrocie na parking i kolejnej wymianie zdań z instruktorem, wysiadłem pełen emocji żeby ochłonąć i wtedy dał o sobie znać mój błędnik, który nie do końca był zadowolony z przeciążeń jakie mu podarowałem.
Jeżdżąc różnymi autami czy nawet po górskich serpentynach nigdy tego nie doświadczyłem, a tutaj pokonała mnie KIA i naście kilometrów toru Poznań. Wkurzony na siebie niestety musiałem zrezygnować z dalszych jazd, a czekały na mnie jeszcze Porsche…
Jak tu ujął p. Darek (TDTP), nie każdy jest stworzony do jazdy po torze.
No i tyle, nici z rajdowej kariery!
Czy polecam? Pewnie! Bo to naprawdę fajna zabawa, a przy okazji możemy się dowiedzieć ile zniesie nasz błędnik.

Wielkie podziękowanie dla Track Day Tor Poznań!

 

Marcin Błaszczyk

Porsche bez pieszczenia czyli Track Day Poznań!

bez-tytulu
Tym razem nie będzie relacji z dopieszczania każdego detalu Porsche, a wręcz odwrotnie!
Chociaż samo Porsche wystąpi w roli głównej ale jako dawca emocji na torze w Poznaniu.

Tym samym dla tych co już byli chciałbym dać powód do ponownej wizyty, a tym co nie byli zachęcić, przygotowałem dla Was rabat – 100 zł na przejazdy w samochodach Porsche, które udostępnia Carrera Cars Team
Aby skorzystać, trzeba podać hasło „Detailing z pasją” i zmieścić się w czasie do 23.10.2016.


Będzie to mój debiut na torze i na Track Day Poznań 9.10.2016, więc emocji na pewno nie zabraknie!

kupon

Fireball – czy ogniste kule rozpalą rynek?

Nowa marka kosmetyków pojawiła się już jakiś czas temu na naszym rynku.
Bacznie obserwuje jej poczynania, a jednocześnie co jakiś czas próbuje kolejny jej produkt.
Przy pierwszy spojrzeniu na asortyment ma się wrażenie, że mamy do czynienia z marką już znaną na naszym rynku.
Faktycznie niektóre produkty są zbliżone, kolorem, pomysłem i zastosowaniem.
Lecz niektóre są zupełnie czymś innym i zbliżamy się tutaj do meritum mojego dzisiejszego postu, a mianowicie do powłok ceramicznych Fireball.
Teraz część z Was może zrobić duże oczy ale jak to powłok? Przecież nie ma w sprzedaży żadnych powłok.
I tutaj zaczyna się część, która najbardziej mi się podoba, na produktach do sprzedaży dla klientów indywidualnych jest ładna naklejka/hologram DETAILER, natomiast na produktach dla studiów jest EXPERT.
Taka polityka i zamysł, czyli jasny podział, a dzięki temu każdy dostaje produkt z którym nie będzie miał problemów.
Dotychczas testowałem 4 powłoki od Fireball i wszystkie one mają jedną wspólną cechę, a mianowicie prostota aplikacji. Oczywiście znam powłoki, które aplikuje i ściąga się jeszcze łatwiej i przyjemniej, ale są z innej ligi czytaj mniejsza twardość, krótsza trwałość.
Pozwolę sobie jeszcze wtrącić jak nazywają się wszystkie dostępne powłoki, w kolejności od najlepszej (oczywiście po za powłoką do felg):
1. Fireball Dok Do
2. Fireball Butterfly
3. Fireball Devil’s Blood
4. Fireball Aegis
I powłoka do felg Fireball Talon
Ciekawie brzmiące nazwy za nami, zatem czas na jakieś konkrety!
Dostając Fireball Dok Do, w głowie miałem tylko jeden pomysł.
Trzeba go zestawić z moim liderem czyli Gtechniq Crystal Serum.
Na hale wjechało piękne włoskie coupe, wiec czas na walkę!
Maska dostała 2razy szybki cutting, aby przy okazji móc obserwować ochronę przed drobnymi zarysowaniami.
Następnie odtłuszczenie Gtechniq Panel Wipe
dsc_0275

Zbliżenie na zawodników:
dsc_0276

dsc_0277

Tutaj pojawią się pewnie pierwsze pytania, czy Dok Do nie ma w zestawie powłoki hydrofobowej?
Na ten moment jest, ale tylko do jasnych kolorów, a do ciemnych ponoć już jest na końcowym etapie produkcji.
Plus dla panów z Korei, że słuchają, widzą i nie wstydzą się gdy jest problem z jakimś produktem.
dsc_0279

Czy powłoki kryją niedoskonałości? Tak!
Która lepiej? Na moje oko, delikatną przewagę ma Dok Do.
dsc_0278
Pamiętacie po której stronie jest nałożone Dok Do?
Na mnie patrzeć na zdjęciu nie musicie 🙂
Celowo z odwróconym halogenem, ponieważ, w takim świetle doskonale wychodzi przewaga w przyciemnianiu i nadawaniu głębi przez Fireball.
Wygrana jest ewidentna.
dsc_0282

Jak zachowują się powłoki z kontakcie z wodą?
Tak jak stoimy przed autem po lewej Dok Do, po prawej Gtechniq Crystal Serum + EXO (strona kierowcy)

Werdykt?
Prostota aplikacji – Dok Do
Przyciemnienie – Dok Do
Czas aplikacji – remis
Odpychanie wody – Crystal Serum + EXO, lecz jak dojdzie powłoka hydrofobowa z Fireball to może być remis
Krycie niedoskonałości – niewielka przewaga Dok Do
Ogólne wrażenia wizualne  – Dok Do

Czyżby nowy faworyt? Czas pokaże, na ten moment jestem miło zaskoczony.
Dodatkowo bardzo podoba mi się podejście właściciela marki Fireball, który cierpliwie słucha i realnie podchodzi do swoich możliwości.

Autor: Marcin Błaszczyk