Monthly Archives: Grudzień 2016

Track Day Tor Poznań – za kierownicą!

tor_duzy
Zdjęcie z http://www.aw.poznan.pl/tor/images/tor_duzy.jpg
Dostając maila z zaproszeniem na Track Day Poznań, myślałem, że to żart, że ktoś się pomylił, albo wysyła jakiś spam, lecz gdy przyszedł kolejny okazał się być prawdą. I tak po wymianie kilku wiadomości, padła data 9.10, na którą przyszło mi czekać sporo czasu.
Milion myśli w głowie jak to będzie, bo różnymi autami miałem okazje jeździć i tymi co mają 570KM i tymi co 24KM, lecz nigdy żadnym autem nie jeździłem po torze.
Możliwość obcowania z coraz mocniejszymi autami, odpalanie ich, słuchanie jak wkręcają się na obroty to coś co mnie kręci. Doszukiwanie różnić w brzmieniu doładowanej widlastej ósemki z Bawarii, a wolnossącej z Włoch. Słuchanie zamykania drzwi, chodzeniach mechanizmów, dotykania skóry na fotelach. Właśnie tak lubię podziwiać motoryzację!
Tym razem przyszło mi poznać motoryzacje od innej strony, tej mniej delikatnej i nierzadko brutalnej.
Niedzielny poranek obudził mnie deszczem klepiącym w parapet i od razu lampka w głowie, no to nie będzie łatwo jak na pierwszy raz.
W biurze zawodów po wypełnieniu „papierologi” otrzymałem tzw. „pakiet startowy” czyli wszystkie potrzebne naklejki, identyfikator i rozpiskę jazd poszczególnych grup. Mimo, że nie zamierzałem jeździć swoim autem, fajnie dostać takie gadżety, które zawsze mogą ozdobić garaż.
Punkt 8:00 zaczęła się odprawa, instruktorzy opowiedzieli o samym torze, o zachowaniu na nim, o tzw. opłatach dodatkowych za niestosowanie się do regulaminu, a także wyjaśnili jaka flaga co oznacza.
Kolejnym etapem był przejazd na sektory. Dostałem kluczyki, kask i padło jedź za nami!
Mój drugi raz w aucie z klatką, czytaj chwilę musiałem się pomęczyć aby znaleźć sposób na wsiadanie, a jeszcze dłuższą chwile zajęło mi szybkie zapinanie czteropunktowych pasów.
A w co wsiadłem?
35f376c153d188e8c047afe6c5388a75
http://www.carreracarsteam.pl/temp/gallery/35f376c153d188e8c047afe6c5388a75.jpg

Wolnossące 2.0 o szalonej mocy 143KM i 186Nm, a w środku mające tylko klatkę, dwa kubły i deskę rozdzielczą.
Na poszczególnych sektorach było po 5-6 aut plus instruktor, który jechał jako pierwszy i pokazywał optymalny tor jazdy. Przy okazji można zapoznać się z autem, bo to dopiero mój drugi raz za kółkiem koreańskiego hatchback’a.
Przy temperaturze 10*C i mokrym, a miejscami bardzo mokrym torze, trakcji zbyt dużo nie było, nawet przy takiej mocy. Cały czas trzeba się było pilnować.
Po przyjeździe na każdy sektor, instruktor najpierw opowiadał jak jechać, gdzie hamować, który zakręt poświęcić aby zyskać w następnym.
Zdecydowanie polecam przyjechać rano i odbyć szkolenie na sektorach, bo można się wiele dowiedzieć, a przy okazji sprawdzić chociaż trochę auto, jak będzie się zachowywało. No i w moim przypadku, te „przejażdżki” dały mi niesamowitą frajdę. Jedziesz kilka metrów za instruktorem i starasz się jak najdokładniej odwzorować jego tor jazdy. Przy okazji możesz poszukać pierwszych granic przyczepności.

Wybiła godzina 9:30 i wszyscy grzecznie opuścili tor, aby zacząć przygotowania do wyjazdu pierwszej grupy już na pełne kółka.
Trafiłem do grupy niebieskiej i o 10:15 była moja kolej. Pełen ekscytacji czekałem w pit lane aż KIA wróci z jazd.
Już ją widzę, jak wjeżdża, więc naciągnąłem kask i wsiadam, chwila na zapięcie pasów, wymiana paru zdań z instruktorem no i ruszam, zbliżam się do wjazdu na tor i? Obsługa mnie zatrzymuje.
Zdziwiony nie wiem o co chodzi, a okazało się, że jakieś BMW zbyt grubo wyjechało na swoje pierwsze kółko i trzeba było je ściągnąć lawetą, a tor posprzątać, czyli minimum 10-15min, a każda grupa jeździ 15min!
Efekt? Czekam do 11:35 na kolejny przejazd mojej grupy.
Pozostało zajrzeć do track day’owego caffe. Gorąca herbata zdecydowanie się przydała bo pogoda nie rozpieszczała.
W między czasie przeszedł krótki ale intensywny deszcz, myślę no super, oby tak dalej.
Przyszła moja kolej, zapięty w pasach, fotel ustawiony i mogę jechać. Tym razem obsługa nie zatrzymała i mijam linie ograniczenia prędkości tym samym wciskając prawy pedał do podłogi, ale nie na długo bo już zaraz pierwszy zakręt.
Na torze było bardzo mokro, miejscami stały kałuże, więc o jakiejkolwiek super czasówce można było zapomnieć.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że będąc w aucie i na drodze, której nie znam, kompletnie nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, gdzie zacząć hamować, na szczęście na prawym był instruktor, który doradzał i korygował moje poczynania. Pierwsze kółko przejechałem trochę niepewnie, ciągłe szukanie optymalnego toru jazdy, gdzie trzeba przy okazji było unikać linii czy tarki bo mokre były zdradzieckie.
Na drugim kółku w jednym dość ostrym zakręcie za krótko hamowałem i w połowie zakrętu mnie obróciło, na szczęście zostałem na torze. Jak się można domyślić, trzecie kółko jechałem już bardziej zachowawczo.
Po powrocie na parking i kolejnej wymianie zdań z instruktorem, wysiadłem pełen emocji żeby ochłonąć i wtedy dał o sobie znać mój błędnik, który nie do końca był zadowolony z przeciążeń jakie mu podarowałem.
Jeżdżąc różnymi autami czy nawet po górskich serpentynach nigdy tego nie doświadczyłem, a tutaj pokonała mnie KIA i naście kilometrów toru Poznań. Wkurzony na siebie niestety musiałem zrezygnować z dalszych jazd, a czekały na mnie jeszcze Porsche…
Jak tu ujął p. Darek (TDTP), nie każdy jest stworzony do jazdy po torze.
No i tyle, nici z rajdowej kariery!
Czy polecam? Pewnie! Bo to naprawdę fajna zabawa, a przy okazji możemy się dowiedzieć ile zniesie nasz błędnik.

Wielkie podziękowanie dla Track Day Tor Poznań!

 

Marcin Błaszczyk